Kanna (Sceletium Tortuosum) - sukulent występujący naturalnie na południu Afryki, a w Europie i Polsce sprzedawany w formie suszu i ekstraktów. Świeży materiał roślinny jest najczęściej poddawany fermentacji przed suszeniem. Tradycyjnie zastosowanie obejmuje żucie liści w celu obniżenia apetytu, pragnienia i zmęczenia. Niektóre lokalne ludy zażywają Kannę rytualnie, leczniczo jak i stricte towarzysko.

Po więcej informacji na temat historii, dawkowania, efektów i sposobów konsumpcji zapraszam tutaj.

Poniżej znajduje się pięć przetłumaczonych przeze mnie trip raportów, które mam nadzieję, przybliżą Wam działanie tej rośliny.

Ogromna poprawa humoru

Trip raport z 2002 roku napisany przez studenta z Berkeley, podpisany BB. Niestety nie znamy wieku naszego bohatera, ale znamy za to jego wagę - 90 kilogramów.

Wstęp

Chciałbym opowiedzieć o mojej przygodzie ze stosowaniem Sceletium Tortuosum, rośliny z rodziny Mesembyanthemum. Zakupiłem pięć gram tego niezwykłego zioła o internetowego sprzedawcy, w formie suchego, sproszkowanego materiału. Był akurat listopad, gdy paczka do mnie dotarła i jak to często ze mną bywa w okresie zimowym - miałem raczej słaby nastrój. Nie jakoś tragicznie słaby, ale nie było dobrze.

Po wyczytaniu, że Kanna może hamować zwrotny wychwyt serotoniny (A więc działać jak leki z grupy SSRI1 przepisywane na depresję - przyp. Archer) , postanowiłem ją wypróbować. Poza tym, alkaloidy to fascynujące i fajne związki chemiczne, a wiadomo, że Sceletium zawiera ich kilka (Sprawdź sam: mesembryna zawiera szkielet fenetyloaminowy, jak i 3,4- dimetoksylowany).

Doświadczenia

Najpierw wypróbowałem 200 mg ususzonego zioła przed zajęciami. Smak okazał się znośny, ale nauczyłem się gustować w walorach obrzydliwych mikstur botanicznych (uważam, że gorycz jest oznaką tego, że działają!!) Najbardziej podobny w smaku jest do korzenia krwawnika, który powoduje delikatne mrowienie w ustach.

Chociaż przy moim pierwszym doświadczeniu trudno byłoby odróżnić efekt placebo od faktycznego działania (nie wiedząc jakich efektów się spodziewać i jak długo powinny się utrzymywać), mogę z dużą pewnością powiedzieć, że czułem się szczególnie zrelaksowany przez cały dzień i nad wymiar rozgadany. Szacuję, że pierwsze efekty pojawiły się po około 20 minutach. Aha, a sam proszek po prostu połknąłem popijając wodą.

Po dalszych eksperymentach, z dawkami dochodzącymi do 500 mg, specyficzne odczucia w ciele stawały się bardziej widoczne. Moje ciało czuło się lekkie, jakby chodzenie sprawiało mi przyjemność, zresztą siedzenie i leżenie też. W mojej głowie robiło się bardzo ciepło i czułem się nieco ‘oderwany’, ale nie w stylu dysocjacyjnym. Być może ten efekt można porównać do uczucia odurzenia, jakie towarzyszy niskiej dawce kodeiny lub do stanu uspokojenia pojawiającego się bezpośrednio przed zaśnięciem.

Inny, wyraźny i ciekawy efekt tej substancji można porównać do niskiej dawki MDMA2. Byłem jej wdzięczny za wyrwanie mnie z szarości codzienności i pozwolenie mi na bycie po prostu zadowolonym. Kannie brakuje jednak wypływu emocji, jaki towarzyszy MDMA, więc pozwala na normalne funkcjonowanie. Nie zauważyłem żadnego kaca czy innych negatywnych efektów ubocznych.

Podsumowanie

Chciałbym, aby alkaloidy tej rośliny zostały bardziej szczegółowo zbadane, zarówno pod względem chemicznym, jak i farmakologicznym. Uważam, że mogą być obiecujące w leczeniu depresji lub ogólnie jako łagodny środek odurzający. Jako student kierunku chemicznego, mam nadzieję znaleźć środki finansowe na zbadanie właściwości tych alkaloidów samodzielnie. Byłbym pod wrażeniem, jeżeli ich bliskie pochodne zostałyby zsyntetyzowane i ocenione pod kątem działania. Może byłoby wtedy możliwe znalezienie zależności pomiędzy ich strukturą i funkcją.

Subtelnie, ale działa

Na wstępie chciałbym zaznaczyć, że ten raport opiera się na małym teście substancji, a nie na rzeczywistym doświadczeniu z większą dawką.

Właśnie otrzymałem moją paczkę zawierającą 5g suszu Kanny z dobrze znanego headshopu w Wielkiej Brytanii. Planowałem zostawić sobie ją na dzień, w którym nie planuję palić niczego innego, ale łapczywie wrzuciłem szczyptę do mojego bonga i odpaliłem.

Zanim zacznę - krótki opis mojego stanu umysłu - mam wysokofunkcjonującego Aspergera3, więc często muszę radzić sobie z niezręcznymi sytuacjami towarzyskimi, a pozytywne emocje nie przychodzą mi łatwo. Przez większość czasu czuję się lekko podirytowany. Lubię myśleć, że mam w miarę wysoką samoświadomość i samozadowolenie, ale mam problemy z motywacją.

Przejdźmy do samego doświadczenia. Postaram się pokrótce opisać co się wydarzyło:

  • Najpierw zacząłem czuć się trochę oderwany od rzeczywistości, ale podejrzewam, że to raczej placebo niż faktyczne działanie Kanny.
  • Lekka stymulacja - nie fizyczna, ale dochodzę do wniosku, że nie chce mi się siedzieć w miejscu.
  • Najpierw zaczynam czuć ogólne zadowolenie i lekką poprawę nastroju. Następnie, gdy pojawia się znudzenie tym co robię, ponownie pojawia się uczucie lekkiego odrealnienia i dezorientacji. Mój wzrok wyostrza się i łatwiej zauważam zmiany w oświetleniu.
  • Nagle pojawia się we mnie chęć wyjścia na zewnątrz, więc idę do lasu. Wcześniej muszę powiedzieć o tym moim współlokatorom. Zauważam, że łatwiej mi się rozmawia i nie mogę przestać się uśmiechać.
  • Przez cały spacer wszystko wygląda lepiej i bardziej wyrazisto. Zauważam też, że polepszył się mój zmysł równowagi. W drodze powrotnej wciąż nie mogę przestać się uśmiechać i czuć się swobodnie. Rzadko mi się to zdarza.
  • Wracam do mieszkania i pozostaję w dobrym nastroju przez resztę dnia.

Muszę przyznać, że przy tak niewielkiej dawce efekty okazały się dość terapeutyczne. Jedyny minus to fakt, że poprzez wyostrzenie zmysłów nie byłby to dobry środek na uśmierzenie bólu, ponieważ zwiększyłby jego odczuwanie.

Odprężony i całkowicie zrelaksowany

Kanna jest świetna.

Jestem regularnym użytkownikiem Marihuany, mam doświadczenie z LSA4 (HBWR5) i syntetycznymi kannabinoidami.

Zamówiłem 2 gramy drobno sproszkowanej Kanny od zaufanego sprzedawcy. Po przeczytaniu wielu artykułów na jej temat moje oczekiwania były dosyć duże. Próbowałem zarówno palenia, jak i wciągania Kanny - za każdym razem uzyskując zauważalny i bardzo dobry efekt.

Palenie

Myślę, że jest to najszybszy sposób na uzyskanie efektów. Wypaliłem prawdopodobnie 300 mg proszku. Smak dymu był całkiem niezły, dużo lepszy niż się spodziewałem. Zaraz po wypaleniu pojawiło się wrażenie lekkości w głowie i przyjemne uczucie w ramionach. Porównywalne do małej dawki Marihuany, ale bez spowolnienia myśli i przyspieszonego tętna. Polepszyło mi się samopoczucie i zacząłem słuchać mojej ulubionej muzyki. Zamknąłem oczy i ogarnęło mnie bardzo miłe uczucie.

Wciąganie

Po wspaniałym doświadczeniu z paleniem chciałem również wypróbować wciąganie. W zależności od tego jak dobrze sproszkowany jest susz - wciąganie nie jest takie najgorsze. Po około 200 mg pojawiły się dokładnie takie same odczucia jak po paleniu. Następnie poszedłem na pierwszą randkę z dziewczyną. Normalnie jestem trochę nieśmiałą osobą i przed takim spotkaniem zwykle czuję się poddenerwowany. Ale nie tym razem. Byłem całkowicie zrelaksowany i randka przebiegła NAPRAWDĘ dobrze. Przez cały czas rozmowa sprawiała mi przyjemność i nie czułem żadnego niepokoju czy nieśmiałości.

Zdecydowanie warte uwagi

Dostałem 28 gram Kanny farmaceutycznej jakości pocztą od znanego sprzedawcy. Widząc, jak wiele opisów działania Kanny nie jest zbytnio zachwycające, uznałem, że warto opisać moje doświadczenie.

O mnie: chroniczny użytkownik Marihuany, a do tego doświadczyłem działania tylu substancji, że nawet nie warto ich wymieniać. Dosyć zdrowy.

Nastrój i nastawienie:: Z moją dziewczyną i jej bratem, szczęśliwi i podekscytowani (z powodu możliwości wypróbowania całej gamy legalnych produktów).

Wyciągnąłem mój zaufany młynek do kawy i zacząłem mielić na proszek 0.5 grama rozdrobnionej mieszaniny brązowych i żółtych kawałków. Zdając sobie sprawę, że nie uda mi się sproszkować twardszych kawałków - po prostu zeskrobałem proszek, który zebrał się w rogach (tak jak robi to uzależniony od Marihuany, gdy skończy mu się jaranie). Powtórzyłem mielenie i skrobanie do momentu uzbierania około 0.3g brązowe i dobrze ubitego proszku.

Podzieliliśmy to na 9 małych ścieżek. Zaskoczyło mnie jak silny był to produkt. Pierwsza ścieżka zbytnio nie bolała, ani nie paliła mnie w nosie. Czułem mały dyskomfort, ale jak na materiał roślinny nie było tak źle. Nie byłem pewien, czy to co czuję to placebo, więc wciągnąłem kolejną ścieżkę. Wszyscy doświadczyliśmy tego samego uczucia, niemal natychmiast (po upływie 10 do 60 sekund) - fali euforii, która przebiegła przez ciało. Następnie, na naszych dłoniach szybko pojawił się pot, a zaraz po tym - silne uczucie relaksu i lekkie uspokojenie.

Po trzeciej ścieżce (gdzieś w ciągu 45 minut) - nie miałem ochoty na więcej. Czułem się niemal ujarany. Warto zauważyć, że ten cały czas po prostu siedziałem na dupie i nie wyobrażam sobie niczego, co mogłoby mnie bardziej uszczęśliwić. Bardzo relaksujący, swietny towar.

Wypaliłem lufkę trawy, która świetnie skomponowała się z Kanną, chociaż zdecydowanie zdominowała doświadczenie. Sprawiła, że przykleiłem się do kanapy, a to był ten rodzaj Marihuany, który normalnie tak na mnie nie działa.

Kanna to zdecydowanie coś w co warto się zaopatrzyć.

Od antylęku do lęku

Wstęp

Jestem 23 letnim mężczyzną o zwyczajnej budowie ciała. Mam stosunkowo duże doświadczenie z substancjami psychoaktywnymi - palę Marihuanę niemal codziennie przez ostatnie siedem lat, jadłem grzybki dziesiątki razy i mam niewielki do umiarkowanego doświadczenie z innymi substancjami, których nie warto wymieniać.

Najważniejsze jednak - Kannę paliłem wcześniej około dziesięciu razy, zarówno samą jak i z innymi substancjami - no i wiem jak przebiega przedawkowanie kofeiny.

Nalewkę z mesembryną (substancją aktywną w Kannie - przyp. Archer) zakupiłem około rok temu od kanadyjskiego sprzedawcy. Stężenie miało wynosić 5 mg/ml, co oznacza, że moja 10 ml butelka zawierała 50mg mesembryny. W tej kwestii ufam producentowi. Nie wiem w czym to było rozpuszczone, ale obstawiam, że w wodzie. Bezpośrednio po zakupie wypróbowałem około 1/5 butelki zmieszanej ze szklanką soku. Nie dało to żadnego zauważalnego efektu, poza faktem, że zostało mi tylko 40mg substancji aktywnej. Od tego czasu buteleczka leżała w chłodnej piwnicy, aż do teraz.

Doświadczenie

Ok, więc przejdźmy do samego doświadczenia. Dzień, o którym piszę był wczoraj - zwyczajny poniedziałek. Mój szef był poza miastem, a charakter mojej pracy oznacza, że sam wybieram sobie godziny pracy. Obudziłem się późnym rankiem i około 13:00 byłem gotowy do wyjścia do pracy.

W pracy uwielbiam palić trawę i być naćpanym, pobudzonym lub w jakiś inny sposób oderwanym od szarej rzeczywistości. Ostatnio palę dużo i zacząłem zauważać negatywne efekty takiego stanu rzeczy - wyczerpanie, lenistwo i apatię, które pojawiają się po kilkutygodniowym maratonie z trawą. Brak szefa i chęć zrobienia sobie przerwy od Marihuany wpłynęły na moją decyzję o wypróbowaniu w ten dzień Kanny.

W południe (T+0:00), wlałem nieco mniej niż połowę buteleczki (ok. 15 mg) do szklanki wody i wypiłem ją na pusty żołądek. Już w ciągu minuty poczułem poprawę nastroju, ale uznałem to za placebo. Ekscytacja związana ze spożywaniem substancji psychoaktywnej i nic poza tym. Z perspektywy czasu, uważam, że mogło być to spowodowane chemicznie przez mesembrynę. Jeśli tak, to ten sposób przyjęcia ekstraktu zadziałał bardzo szybko.

Efekty osłabiły się po około pięciu minutach i teraz byłem po prostu w ‘dobrym nastroju’. Wsiadłem do samochodu i pojechałem załatwić pewną sprawę, która zajęła mi 20 minut. Całą drogę śpiewałem na głos piosenki Desmonda Dekkera. Wcześniej wielokrotnie paliłem Kannę i nigdy nie odczułem wpływu na prowadzenie pojazdu.

Po powrocie obijałem się przez pół godziny, zastanawiając się czy i kiedy pojawią się kolejne efekty. Ostatecznie pomyślałem - ‘jebać’ i 45 minut od zażycia pierwszej dawki nalewki - wypiłem resztę (T+0:45) - ok. 25 mg mesembryny. Ponownie, w ciągu zaledwie minuty o przyjęcia dawki, zdecydowanie poczułem się inaczej. Usiadłem przed telewizorem. Program o kanadyjskiej poezji całkowicie mnie wciągnął - nie jest to dla mnie niezwykłe, ale tym razem stopień oczarowania był znacznie silniejszy. Zauważyłem, że wpływ na to miało uczucie w stylu ‘wow, masakra, ale jestem porobiony’. Trudno opisać ten stan, ale miewam go niemal zawsze przy zażyciu nowej substancji - lekki niepokój i poddenerwowanie. Po około pięciu minutach (T+1:00) efekty przestały się nasilać.

Przez resztę dnia pozostało mi uczucie niepokoju i poddenerwowania połączonego ze stymulacją. Nie tego się spodziewałem, ponieważ Kanna i jej alkaloidy powinny mieć odwrotne działanie! Moje poprzednie doświadczenia to potwierdzały, za każdym razem dając delikatną poprawę humoru podobną do tej, która pojawiła się po przyjęciu pierwszej dawki (T+0:00).

Zwiększając dawkę spodziewałem się raczej silniejszych efektów relaksacyjnych, ale nic takiego się nie wydarzyło. Zamiast tego byłem jedynie bardziej wyczulony i niespokojny przy jednoczesnych problemach ze skupieniem uwagi.

Wyobraź sobie kogoś patrzącego wprost przed siebie, z szeroko otwartymi oczami i ustami, wykonującego nerwowe ruchy - to byłem ja.

Zauważyłem też podrażnienie żołądka, ale bez żadnych dolegliwości jelitowych i lekki ból głowy. Te efekty powoli słabły i już przed 17:00 zanikły całkowicie. Czułem się spokojniejszy, chociaż mój współpracownik powiedział mi, że wyglądam na ‘zmieszanego’ - zdecydowanie, taki komentarz z jego ust nie był czymś normalnym. Przez chwilę nawet rozważałem porzucenie wszelkich planów na resztę wieczoru, ale ostatecznie nie musiałem tego zrobić.

Wnioski

  1. Wikipedia podaje, że Kanna zawiera około .5% mesembryny, więc 40mg tej substancji równałoby się 80 gramom suszu! Bardzo duża ilość, powinienem był zrobić obliczenia przed wzięciem moich dawek.
  2. Najpodobniejszym doświadczeniem, jakie przychodzi mi do głowy, jest przedawkowanie kofeiny - to irracjonalne poczucie niepokoju, że ‘coś jest nie tak’, połączone z łagodnymi bólami w ciele. W niskich dawkach mesembryna usuwa niepokój, natomiast w wysokich zwiększa go w sposób podobny do kofeiny.
  3. Małe dawki mesembryny są przyjemne, większe nie są.
  4. Możnaby interpretować, że mesembryna bardzo szybko wchłaniana jest przez żołądek. Zauważyłem wyraźne zmiany natychmiast po przyjęciu każdej z dawek. Jednak możliwe jest, że za pierwszy raz odpowiedzialne było placebo, a za drugim razem to pierwsze dawka zaczęła działać. To z kolei mogłoby sugerować, że mesembryna przyjęta w ten sposób rozkręca się w 45 minut.

( Bardzo możliwe też, że część mesembryny zaczęła wchłaniać się jeszcze w ustach. Tradycyjnie Kannę się żuje. Dodatkowo, jeżeli przygotowywał się do pracy, to możliwe, że przed samym przyjęciem pierwszej dawki mył zęby lub płukał jamę ustną, co dodatkowo zwiększyłoby jej absorpcję - przyp. Archer )


  1. Selektywne inhibitory zwrotnego wychwytu serotoniny - wikipedia.pl ↩︎

  2. MDMA (inne nazwy: Ecstasy, Molly) - substancja psychoaktywna zwiększająca uczucie empatii i jedności z innymi, często działa pobudzająco i euforycznie, zmniejsza łaknienie, wpływa pozytywnie na odbiór muzyki i dotyku. Afrodyzjak. ↩︎

  3. Zespół Aspergera - wikipedia.pl ↩︎

  4. LSA - ergina, alkaloid ergoliny - prawdopodobnie substancja odpowiedzialna za psychodeliczne działanie nasion HBWR, Ololiuqui oraz Morning Glory↩︎

  5. HBWR - Hawaiian Baby Woodrose - winorośl, której nasiona zawierają wysokie stężenie LSA, w Polsce nielegalne. ↩︎